Podróże
nigdy nie były moją pasją, nie lubię zwiedzać starych i małych
uliczek, nie przepadam za widokami, które większości pewnie
odebrałoby dech w piersiach. Nie zachwycam się nimi. Nie ujmują
mnie stare, wiekowe kościoły. Mimo to – trochę podróżuję.
Dzięki rodzicom, wspaniałym ludziom,
którzy nigdy by mi nie pozwolili zmarnować
swojego życia i nie wykorzystać go w pełni. Zabierali mnie w różne
miejsca, pokazywali mi świat, inne kultury, ludzi i specyficzne
jedzenie, tradycje, a gdy skończyłam osiemnastkę dali mi też
poznać alkohole świata.
Dziś podróżuję z mniejszą
chęcią. Może podróżowanie to zbyt duże słowo na to, co robię,
bo uwielbiam jechać gdzieś daleko, zaszyć się w obcym kraju,
wśród totalnie nieznanych mi ludzi. Jestem sama z mnóstwem
książek, leżę sobie na leżaku przy basenie albo na plaży i
opalam się albo śpię. Bardzo przyjemnie, nie poznaję żadnych
tajemnic miejsca, w którym jestem, nic mnie nie interesuje, o niczym
poważnym nie myślę. To mój detoks od codziennego życia.
Mimo że wielu ludzi mówi mi,
że takie uciekanie bez słowa to nic dobrego, to uciekam. Złapać
oddech, nabrać dystansu, nawet gdy wszystko jest w porządku i gdy
ten normalny świat jest całkiem niezły, to czasem potrzebuję
głębokiego wdechu zupełnie innego powietrza, klimatu, ludzi.
Polecam, jeśli czasem masz ochotę rzucić wszystko w diabły.
A ja właśnie wróciłam ze swojego detoksu. Mówią promieniejesz. Zakochałaś się?
Taki reset jest fajny. I potrzebny. :)
OdpowiedzUsuńJak dla mnie to niesamowicie potrzebny! ;) Inaczej bym nie wydoliła podczas całego roku wysiłku ;)
UsuńA masz jakieś specjalnie polecane miejsca na taki detoks?
OdpowiedzUsuńOczywiście! ;) Ja najczęściej wybieram zagranicę, z racji, że jestem wielbicielką właśnie uciekania w dalekie miejsca. Zacznę od dwóch moich ulubionych państw, gdzie detoksy zawsze wychodzą mi najlepiej, to Włochy i Chorwacja. Zupełnie różne od siebie, ale równie świetne! Osobiście we Włoszech uwielbiam Sycylię, niby jest to popularna atrakcja turystyczna, ale miejsc, gdzie spokojnie można odetchnąć jest naprawdę mnóstwo. Plaża jest cudowna, można tam się zaszyć na cały dzień. Drugie miejsce - Chorwacja, tu z czystym sercem mogę polecić dwa miejsca z pięknymi widokami - idealne do spacerowania: park narodowy KRKA i Park Narodowy Jezior Plitwickich i Lošinj jeszcze do tego, nie tylko ładne widoki do podziwiania, spacerowania, ale też mnóstwo atrakcji turystycznych, co by przenieść się w trochę inny świat :)
UsuńHm...jak to mówią podróże kształcą :D Popracuj nad sobą
OdpowiedzUsuńNie każda podróż kształci. Moje na pewno nie, zresztą nie taki jest jej cel.
UsuńJa z kolei uwielbiam podróże. Kręci mnie to, co Ciebie zupełnie nie rusza - stare budowle, urocze uliczki, oryginalna architektura, poznawanie lokalnych obyczajów, odmienna przyroda, język, kultura, jedzenie...
OdpowiedzUsuńA taki detoks jest czasem potrzebny. Potwierdzam ;)
Ach, mnie kultura bardzo interesuje, mogłabym godzinami jedynie poznawać ludzi z tamtych zakątków i tyle :). Jedzenie też, bo ja uwielbiam jeść!! Koniecznie potrzebny, co do siebie to jestem pewna, że bez niego nie mogłabym normalnie funkcjonować :)
UsuńOoo! A kto tu się pojawił :) Się długo zastanawiałam, gdzie się podziałaś :)
OdpowiedzUsuńA ja bym sobie tak gdzieś pojechała... daleko, daleko :)
O proszę, a Ty pamiętasz! :) Jestem zaskoczona :) Trochę uciekłam, jak zawsze :)
UsuńMam dobrą pamięć :)
UsuńAni żadnego kontaktu nie zostawiłaś, ani nic... tak po prostu zniknęłaś :(
Bardzo miło :) Bo to był impuls, jedna minuta, w której postanowiłam coś zamknąć. Wyjechałam wtedy i nie wchodziłam ani na moment do tego świata, niedawno wróciłam i zatęskniłam, na nowo odrodzona. ;)
UsuńA ja mam straszną ochotę zacząć od nowa na innym adresie ^^
UsuńNo co Ty? Dlaczego? :D
UsuńWarto uciekać i się czasem zdystansować od wszystkiego. Sama chętnie spędziłabym swoje wakacje tak, jak ty - w spokoju, z dala od wszystkiego i z zapasem dobrych książek ;).
OdpowiedzUsuńO tak, ja zawsze jestem zwolenniczką takiego uciekania. Zawsze uciekam, jak czuję się przemęczona i przytłoczona wszystkim. Jedynie to mnie może uratować w takich chwilach ;)
UsuńOj tak, taki detoks jest od czasu do czasu zdecydowanie potrzebny. Dobrze jest choć na niedługi czas zmienić otoczenie, odetchnąć innym powietrzem, by później móc wrócić do świata z naładowanymi bateryjkami :)
OdpowiedzUsuńDokładnie! :) Najchętniej bym robiła sobie taki detoks, co miesiąc, żeby go zaczynać ze świeżą energią ;)
UsuńJa niestety nie podróżowałam wiele, ze względu na moich rodziców, którzy najchętniej całe życie siedzieli by w domu. Jednak sądzę, że gdy już będę bardziej samodzielna i nadejdzie czas wakacji czy urlopu to z pewnością wybiorę się w jakieś świetne miejsce. Moim marzeniem jest poznać trochę bardziej świat :)
OdpowiedzUsuńCzasami chciałam, żeby moi rodzice mogli wysiedzieć w domu ;). A oni muszą ciągle coś kombinować. Taaak, szczerze to ja mówiłam sobie, że będę siedziała i nigdzie się nie ruszała, jak już wyprowadzę się z domu rodzinnego. Ciągle gdzieś jeżdżę i się kręcę :) Jeśli o tym marzysz, na pewno Ci się uda :)
UsuńCzasem trzeba po prostu się odciąć. I poznać coś nowego, ja bardzo lubię podróżować.
OdpowiedzUsuńMasz rację. Poznawać coś zawsze trzeba, ciągle jest nadzieja, że to coś nowego wniesie do życia coś wyjątkowego, czego nam nieświadomie brakowało.
UsuńWiesz, brakuje mi paru kwestii w życiu, ale wciąż wierzę, że coś się zmieni i że życie mnie zaskoczy.
UsuńPewnie, w końcu nigdy nic nie wiadomo, prawda? A życie cholernie lubi zaskakiwać.
UsuńPo za tym nie na wszystko w życiu da się wpłynąć ...
UsuńTak, niestety się nie da. Trzeba tylko liczyć na szczęście.
UsuńCzasem taka ucieczka jest potrzebna, by móc złapać chwilę oddechu i spokoju...
OdpowiedzUsuńDokładnie tak :) Nie wyobrażam sobie funkcjonowania przez cały rok obowiązków bez kilku takich wyjazdów, podczas których maksymalnie mogę naładować akumulatory :)
UsuńCzasem potrzebny taki wyjazd chociażby na dwa dni. Czasem potrzebne jest po prostu nabranie realnego dystansu do wszystkiego...
UsuńMasz rację :) To jest dla mnie taki głęboki oddech, którego nie mogę zrobić w swoim mieście ze wszystkimi obowiązkami :)
UsuńBo takiego oddechu nie da się nabrać w domu.
UsuńOn jest szczególny - więc trzeba troszkę się postarać, by go osiągnąć...
Coś w tym jest. Chociaż na wsi, gdzie wychowywał się mój mężczyzna, która oddalona jest tylko o 30 km od mojego ukochanego miasta, idealnie mi się oddycha. Jakby jakieś cuda się tam działy, bo tylko przekraczam jego granice i od razu jest lepiej.
UsuńTakie oderwanie się od rzeczywistości jest bardzo potrzebne każdemu, jednak uważam że trochę kultury można przy okazji liznąć ;p
OdpowiedzUsuńTo nie jest oderwanie się od rzeczywistości, to przeniesienie się w inną rzeczywistość. Poza tym, kulturę się liźnie czy się chce tego, czy nie ;)
UsuńKoka!
OdpowiedzUsuńNie wierzę normalnie!
Cześć! Myślałam, że nie dożyję czasu, kiedy wrócisz do blogowania.
Ojaa, zaraz się wzruszę! Masakra, jak miło, że zostałam zapamiętana! :) Cześć! :) Ja nie myślałam, że wrócę :)
UsuńMarnowanie to pojęcie względne. Każdego uszczęśliwia coś innego.
OdpowiedzUsuńW moim tekście marnowanie nie odnosiło się do podróżowania, a ogólnie do życia, że uczyli mnie, by robić to, czego chcę i o czym marzę, by móc wykorzystywać szanse, jakie daje mi życie.
UsuńJak to mówią: powitać :D
OdpowiedzUsuńJak ja sobie chciałam pokontemplować tak na Teneryfie przed laty, ale gdzie tam. Moja mamuśka uznała, że musimy być w ruchu, choć co zwiedzać nie było, tylko plażing wszystkim był w głowie... poza nią. A jak się ma nad sobą mistrzynię komenderowania, klękajcie narody!
Witam, witam :)
UsuńHaha, znam to! Kiedyś mój tata taki był :) Jak były jakieś zabytki, to koniecznie musiały zostać zobaczone dokładnie, na szczęście ostatnio też im tylko leżenie w głowie, no i w końcu można odpocząć w takich warunkach! :D