sobota, 15 sierpnia 2015

Wyzwanie: The Greatest lessons I've learned

http://www.quotestags.com/qitem.php?id=23700
Nie będę oryginalna w swoim dzisiejszym przesłaniu, wręcz przeciwnie. Przyszła kolej na drugą część najwspanialszych lekcji, które dało mi życie. Ostatnio było o czymś, czego nie umiem skrócić inaczej niż polecenie przeczytania tego postu.

Parę(naście) lat wstecz byłam strasznym dzieckiem. Nie robiłam nic, co by pozwoliło mi się rozwinąć, mało czytałam, mało interesowałam się czymkolwiek. Ważne dla mnie było jedynie siedzenie na tyłku, nie męczenie się niczym. Tak, jak się pewnie domyślacie nie byłam szczęśliwą dziewczynką. Mała liczba znajomych, ale też brak chęci utrzymywania z nim kontaktów i jakichś relacji nie podbudowywała mojej samooceny. Moje poczucie własnej wartości było piekielnie niskie, nie tylko jeśli chodzi o charakter, ale też o wygląd. Tak w zasadzie, to wszystko było na wielkie nie.

W końcu nadszedł dzień, kiedy czara się wylała. Spojrzałam w lustro, spojrzałam na siebie samą, taką smutną, nic nie wartą dziewczynę, która robi się coraz starsza, a wciąż stoi w miejscu, jakby nie była zdolna do niczego. Przecież nie byłam gorsza od innych, też mogłam osiągać sukcesy i mieć prawdziwą pasję, w której bym się spełniała.

https://instagram.com/typoworld
Wiecie, to był taki moment, kiedy wszystkiego miałam dość i nie czułam jakiegokolwiek przywiązania do tego, co było za mną. Chciałam czegoś, ale nie robiłam nic, by to zdobyć. Nie znałam tej super wielkiej tajemnicy, że jeśli chcesz coś osiągnąć i o czymś marzysz, to zrób pierwszy krok i małymi krokami do tego dąż. Proste, nie?


Jeśli o czymś marzycie, o samochodzie, o super wakacjach, o własnym pięknym domu z ogródkiem, o super figurze, byciu fit, sześciopaku, ładnie wyrzeźbionej wewnętrznej strony ud, o szczęśliwej rodzinie, o bogactwie i super pracy, zaplanujcie to sobie. Przemyślcie to, jak możecie to zrobić, rozłóżcie dążenie do tego w taki realistyczny sposób, by te marzenia Was nie przygniotły, nie zmęczyły, ale żebyście codziennie czuli, jak jesteście ich bliżej. Codzienna satysfakcja ze zbliżania się będzie większa niż sama meta. Ja jestem w środku tej drogi i nie mogę się doczekać tej części każdego dnia, kiedy się zbliżam do swoich celów. 




Przede mną jeszcze jedna część pierwszego punktu wyzwania. Trzy największe lekcje, jakie dostałam od życia. Dziwnie się je pisze, mając dwadzieścia lat i gówno przeżywając, ale każdy coś tam ma w kieszeni, nie? ;) Punkt drugi, czyli drogi do mojego serca już mogliście poznać tutaj. Zapraszam do wzięcia udziału w tym wyzwaniu, jest naprawdę, naprawdę, naprawdę świetne! ;) 

46 komentarzy:

  1. Ja też wezmę udział w tym wyzwaniu tylko muszę mieć więcej czasu, żeby popracować nad notkami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super! Bardzo się cieszę :) Iii już się nie mogę doczekać tych tekstów, lubię je czytać u innych :D

      Usuń
    2. Ja też, szczególnie jak ktoś pisze tak od serca - jak Ty :)

      Usuń
    3. Oja, dziękuję Ci bardzo! :)

      Usuń
    4. Jak czytam ten tekst to jakbym czytała o swoim dzieciństwie.

      Usuń
    5. Naprawdę? Kurcze, przykro mi w takim razie. Wyszłaś z tego? :)

      Usuń
    6. Jakoś tak, mam sporo znajomych, nie narzekam, zawsze ktoś mnie zaczepi, zaproponuje spotkanie, nie narzekam :)

      Usuń
    7. O to świetnie :) Najważniejsze to zbudować wokół siebie krąg zaufanych ludzi :)

      Usuń
    8. Niestety takich jest mało. Mam wielu znajomych, ale też wiele ma swoje życie, prace, studia, drugą połówkę. Czasem niektórym zazdroszczę, bo część wzięła ślub, część ma dziecko. Ale może nie ma na co narzekać?

      Usuń
    9. Och, ja strasznie ostatnio narzekam na to, że mój przyjaciel najlepszy założył rodzinę i ma dziecko. Cieszę się ogromnie jego szczęściem, ogólnie nasze relacje się jakoś znacząco nie zmieniły, ale częstość, długość i ogólnie to, co razem robimy bardzo się zmieniło. Tak głupio czasem na to narzekać, ale trudno mi się z tym pogodzić, tym bardziej, że mi do tego momentu jeszcze daleko ;)

      Usuń
    10. Ja tak miałam z moim byłym. Trochę mi się przykro zrobiło, że w krótkim czasie od momentu jak się rozstaliśmy, znalazł sobie kogoś, potem w krótkim czasie się zaręczył, potem wziął ślub, a niedawno urodziło mu się dziecko. Ale najwidoczniej tak miało być i co zrobić?

      Usuń
    11. Właśnie nic się nie zrobi. Najzdrowiej dla nas byłoby cieszenie się ich szczęściem, bo podobno każde zamartwianie i rozpamiętywanie zanieczyszcza nas organizm. ;d

      Usuń
  2. Za dziesięć lat będziesz mogła podać kolejne lekcje życia i spojrzeć na te obecne z sentymentem. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tego nie mogę się doczekać, chociaż mam nadzieję, że kolejne moje lekcje będą ciekawsze :D

      Usuń
    2. Na pewno będą inne - bo i w Tobie zajdzie zmiana do tego czasu. :)

      Usuń
    3. Inne tak, to na pewno, ale chciałabym żeby po prostu miały w sobie coś więcej.

      Usuń
  3. Zawsze mówiłam. że przemiana zaczyna się we wnętrzu. Nie od zmiany wizerunku czy stylu bycia, musimy tego chcieć całym sercem.
    Burito mnie rozwaliło xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie w moim przypadku to był taki wewnętrzny impuls, a potem zaczął się cały ciąg zdarzeń, dzięki którym zmieniło się wszystko.

      Usuń
    2. Taki impuls jest najlepszy nieraz, iskierka wznieca płomień :)

      Usuń
    3. U mnie taki impulsy sprawdzają się najlepiej ;) Planowanie odpada :)

      Usuń
    4. Na mnie też, kop w cztery litery niezawodny :D

      Usuń
    5. Ach, mój trener zawsze do mnie mówi, że mnie to trzeba kopnąć mocno w tyłek, żebym zaczęła coś robić i w ogóle, żebym przestała być głupia. Dlatego tak go uwielbiam. Chyba jako jedyny mnie tak rozgryzł :D

      Usuń
    6. Też cenię podobnych ludzi. Szczerych tak, że nieraz w pięty pójdzie, ale przynajmniej wiadomo, że chcą dobrze i możesz ba nich liczyć. Co trenujesz? :)

      Usuń
    7. Dokładnie :) Wydaje mi się, że jestem też taka, nie lubię czegoś ukrywać, jak coś zauważę, nie chowam czegoś, by kogoś nie zranić i uważam to za wielką zaletę u innych :) Fitness od paru lat :)

      Usuń
  4. Najgorzej jest zacząć, czasem cholernie ciężko znaleźć motywację, żeby coś zmienić. No ale potem to już z górki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niekoniecznie, potem też jest mnóstwo upadków i zniechęceń, to ciągle jest trudne, ale fakt, najtrudniej jest zacząć :D

      Usuń
  5. Czuję, że ja właśnie stoję w miejscu. Ale jest mi tak dobrze. Czasem wydaje mi się, że nie nie mam marzeń. No może jedno, ale niewiele mogę zrobić, by do niego dążyć. Czasem też wydaje mi się, że nie mam pasji. Jest kilka rzeczy, które lubię robić, ale czy to są pasje?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hm, ja zawsze uważałam coś za pasję, kiedy totalnie "jarałam się", gdy o niej myślałam, w każdej wolnej chwili robiłam coś związanego z nią :) Kiedyś usłyszałam, że zainteresowanie to uczucie - w takim razie możemy tym uczuciem zapałać do czego tylko chcemy. Dla mnie pasja zawsze była wewnętrzną motywacją do zdobywania czegoś albo do poprawiania siebie w jakimś sektorze. :) Zresztą, bardzo podoba mi się ten tekst, właśnie o pasji: https://thepassionline.wordpress.com/2013/01/28/co-zrobic-by-odszukac-swoja-pasje/ :)

      A wiesz, mam podobnie teraz - wydaje mi się, że wyprałam się z marzeń, pozostało mi trochę celów, ale zaraz się rozmyją i chyba zostanę z niczym. Trochę przerażające.

      Usuń
  6. Mnie wyrywa do tego żeby zacząć coś robić ze swoim życiem. Póki co jednak nie odkryłam żadnej swojej pasji, a to mnie trochę przygniata do gruntu :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja się uśmiechnęłam na Twój komentarz, wiesz? :) Całkiem niedawno czułam się chyba podobnie do Ciebie, bo sama nie wiedziałam, gdzie jest ta moja pasja, ale jeśli mogę Ci coś polecić, to przeczytanie dwóch artykułów: http://akados.pl/blog/2014/11/jak-odkryc-swoja-pasje/ i tego https://thepassionline.wordpress.com/2013/01/28/co-zrobic-by-odszukac-swoja-pasje/ :) Myślę, że mogą okazać się pomocne! Trzymam kciuki, żebyś odnalazła swoją pasję, życie zmieni się w mgnieniu oka :)

      Usuń
  7. A ja mam problem w drugą stronę - za dużo chcę :)
    Ptysiablog

    OdpowiedzUsuń
  8. Pisałam taki piękny i długi komentarz, kliknęłam coś i po komentarzu, brawo ja -.- Zatem jeszcze raz, od początku.
    Trzeci i czwarty akapit - jakbym czytała o sobie, na szczęście o sobie sprzed jakiegoś czasu, choć także teraz mam takie chwile, w których dopadają mnie podobne myśli... Wydaje mi się jednak, że jest wokół nas wiele rzeczy, których na co dzień nie doceniamy, a które spokojnie moglibyśmy podciągnąć pod to, co napisałaś, czyli dążenie do postawionych sobie celów, inwestowanie w siebie i spełnianie się w pewien sposób. Ja studiuję, od niedawna prowadzę bloga o mojej nowej pasji, od dawien dawna piszę coś na kształt opowiadań, dużo czytam i robię wiele innych rzeczy, które mają mi pomóc w późniejszym życiu. Myślę, że każdy z nas działa w ten sp[osób, jednak wielu z nas czuje niedosyt. Tak jak ja ostatnio. Chciałabym "jeszcze bardziej". Mam w głowie tyle pomysłów, tyle wizji tego, jak mogłoby wyglądać moje życie. To tylko kwestia zrobienia tego pierwszego kroku, a następnie trzeba wytrwale podążać obraną przez nas ścieżką. Wciąż jednak uczę się tego, że jeśli czegoś chcę, to to samo do mnie nie przyjdzie, nikt inny tego za mnie nie zrobi. To ja sama muszę podjąć odpowiednie kroki, a nie przyglądać się biernie i czekać, aż coś być może się wydarzy.
    Musimy przestać się bać kształtować nasze życie tak, jakbyśmy chcieli, by ono wyglądało :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ja też się cieszę bardzo, że ten okres w moim życiu, wydaje się, że minął bezpowrotnie :).

      Taak! :) Fajna jest w naszym życiu taka świadomość naszych celów, więc te wszystkie małe rzeczy powinniśmy zauważać i cieszyć się z nich, bo to one nas budują :).

      A, uśmiecham jak się czytam to: "Chciałabym "jeszcze bardziej". Mam w głowie tyle pomysłów, tyle wizji tego, jak mogłoby wyglądać moje życie.", bo to idealnie pasuje do tytułowego, że życie jest pasją :) Genialne :). A Twoje ostatnie zdanie idealnie dopełnia wszystko, nawet mój światopogląd! :) Dzięki Ci! :)

      Usuń
    2. Mi jeszcze często towarzyszą takie myśli, że nie dam rady i w ogóle po co to wszystko, więc bardzo muszę się pilnować, żeby takich chwil było coraz mniej. W końcu mamy po te dwadzieścia kilka lat, kiedy mamy czerpać z życia, jeśli nie teraz? Kiedy inwestować w siebie i w przyszłość? Rzekomo lepiej późno niż wcale, ale wolałabym, żeby moje "późno" nastąpiło w pełni teraz :)

      Usuń
    3. Dokładnie, znam ten problem :) Teraz jest najlepszy czas, moim zdaniem, na rozwijanie się, bo jak usłyszałam kiedyś, potem będzie się mieć totalnie inne rzeczy na głowie :)

      Usuń
  9. Ja chyba przez brak własnej pasji i zainteresowania, staram się wypełniać swój czas - pomocy innym w ich zainteresowaniach. Ale sam nie wiem. Mam wewnętrzne wrażenie, jakoby rozwijanie samego siebie było niesmaczne, skoro w tym czasie mogę pomóc komuś innemu. Wiem, że dużo na tym tracę ale sam nie wiem co mógłbym z tym zrobić.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ojej, zmotywowałaś mnie, zrobiłam tych 50 przysiadów. Moja przednia strona ud niedomaga ;D. Dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  11. Też mam dwadzieścia lat i myślę, że wiek nic nie mówi o tym, co przeżyłyśmy i czy możemy dzielić się swoimi spostrzeżeniami z innymi ludźmi. Każdy ma coś do przekazania temu światu i tak jak piszesz codzienna satysfakcja ze zbliżania się do swoich celów jest wspaniałym uczuciem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podchodzę do tego w taki sposób, im starszy wiekiem, tym bogatszy doświadczeniem :)

      Usuń