poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Start again

Powroty są… dziwne. Pierwszy raz od sześciu miesięcy jestem w Polsce, a przedtem nie czułam się ani stęskniona, ani szczęśliwa, że wróciłam. To było właśnie nienormalne, zawsze czułam brak ukochanego Poznania, a teraz? Znalazłam miejsce na świecie, w którym poczułam się dobrze jak w domu.

O 20:34 w końcu stanęłam na progu swojego mieszkania. Pustego, bez ulubionych rzeczy, bez ulubionego człowieka. W końcu będę mogła wrócić do normalnego życia, do tego, z którego uciekłam w lutym, w tym cholernym dniu.

Wenecja, Gateshead, Paklenica, Wenecja. Moja lecznica podróż, która przyniosła nieoczekiwane efekty, poznałam siebie, zmieniłam się, poznałam na nowo swoich przyjaciół, mnóstwo wspaniałych i niesamowitych ludzi, plus ogromne doświadczenie na przyszłość. Znalazłam pracę. Wstawałam rano, żeby pobiegać, szłam do pracy, gdzie spędzałam cały dzień, by wrócić piękną okolicą do świetnych ludzi, którzy dali mi schronienie i zostali tymczasową rodziną. Genialną.


Ludzie mówili, żebym nie wyjeżdżała, że nie można uciekać od problemów, ale czasem trzeba zaryzykować i zrobić to na co bardzo mocno ma się ochotę. Strach uskrzydla.

32 komentarze:

  1. Trzymam za ciebie kciuki. Ważne żeby robić to, co czuje się, że powinno się zrobić, czasami warto zaryzykować, jeśli tylko ma się na to ochotę. Nie można się wiecznie bać zmian, a nowe początki są okazją do zmian na lepsze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Czasem nie wiadomo, co się powinno zrobić, wtedy wyznaję zasadę kierowania się sercem, tylko i wyłącznie :)

      Usuń
  2. Najważniejsze jest to, że to Tobie jest lepiej, a ludzie zawsze mają wiele do powiedzenia zawsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem lubię posłuchać ludzi, co mają mi do powiedzenia :) Jestem mało decyzyjna i jak usłyszę z kilku stron ich propozycje, to potem łatwiej jest mi jakoś dojść do mojego rozwiązania.

      Usuń
    2. To ja decyduję sama i 99% decyzji jest trafna, z resztą u mnie ma być zrobione wszystko na tip top i nikt nie ma nic do gadania. Z resztą jak twierdzą moi znajomi byłabym niezłym szefem, który potrafi zarządzać grupom :p To ja zawsze - odnośnie decyzji - biorę sobie kartkę i rozważam wszystkie za i przeciw, czasem lubię ryzyko :p

      Usuń
    3. Hm, no ja też decyduję sama, nikt za mnie decyzji nie podejmie, słucham rad, bo uważam, że ktoś, kto obserwuje mnie z zewnątrz potrafi dostrzec to, czego ja nie widzę, inny punkt widzenia jest czasami bardzo pożyteczny ;). Szczególnie, jeśli te decyzje będą również, chociaż pośrednio, dotyczyły kogoś innego :)

      Usuń
    4. W zasadzie to masz rację. Czasem ludzie dostrzegają to, czego my nie widzimy. Zawsze podejmuję decyzję jeśli ryzyko jest jak najmniejsze a mogę mieć tylko korzyść z danego rozwiązania.

      Usuń
  3. Czasem rzeczywiście warto jest nie słuchać innych, za to dobrze i uważnie wsłuchać się w siebie. Bo kto ma wiedzieć, co jest dla nas najlepsze, jeśli nie my sami? Wydaje mi się, że wbrew pozorom taka "ucieczka" od problemów ma momentami zdecydowanie bardziej leczniczy wpływ, niż tkwienie w tym samym otoczeniu. Pozwala nabrać dystansu, oczyścić umysł, wymaga od nas działania i wręcz zmusza do niego, co w dotychczas dobrze znanym nam miejscu mogłoby nie być takie proste.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wtedy miałam wrażenie, że to była dla mnie jedyna droga, żeby jakoś się ogarnąć i teraz nadal tak uważam. To była moja jedyna szansa. :) Jestem zadowolona i czuję się jakbym wróciła do zupełnie innego świata, bo chyba tak naprawdę jest ;).

      Usuń
  4. To musiała być wspaniała podróż do pięknych miejsc i do wnętrza siebie... Czasem trzeba postawić wszystko na jedną kartę i iść za głosem serca :) Trzymam kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy tak do końca była ona wspaniała, bo to raczej była smutna podróż, ale miała coś w sobie na pewno :)

      Usuń
  5. Koka...miałyśmy kontakt prywatnie, a Ty z dnia na dzień zamilkłaś, więc przestałam się próbować z Tobą skontaktować. Stwierdziłam, że widocznie tego potrzebujesz. Cieszę się, że doszłaś do takich wniosków.

    A KFADRAT PRYWATNIE.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wtedy właśnie zginął R. W dniu pogrzebu wyjechałam, tam nie miałam nigdzie Internetu, nie chciałam go mieć. Nie myślałam totalnie o niczym, jak tylko o nim i o sobie, żeby jakoś się pozbierać.

      Usuń
    2. Rozumiem. Strasznie mi przykro z Jego straty... :(

      Usuń
    3. Dziękuję kochana! Dużo od niego dostałam, przynajmniej to mi zostało. ;)

      Usuń
  6. Ech... z czasem wszystko się zmienia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czasami trzeba się od wszystkiego odciąć. Jeśli ta podróż dodała Ci sił, to cieszę się z Twojego powodu. Mam nadzieję, że wśród bliskich osób możesz czuć się dobrze. Kiedy znika sens bycia to trzeba zrobić sobie pauzę, reset. Walka na zasadzie "daję sobie rade, nic mnie nie złamie" bywa tylko zaprzeczaniem sobie. Trzymaj się ciepło, trzymam za Ciebie kciuki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze, to wtedy nie widziałam innej opcji, jak uciec jak najdalej. Dziękuję bardzo!, podróż nie tylko dodała mi sił, ale spowodowała, że w ogóle zachciało mi się dalej żyć :) Dziękuję :*

      Usuń
  8. Ogromnie Cię podziwiam, że zostawiłaś wszystko i wyjechałaś. Ludzie mówią, że to ucieczka od problemów dla mnie to odwaga, na którą nie stać wszystkich... Podróże potrafią leczyć, czasem trzeba im zaufać. Trzymam kciuki by teraz wszystko ułożyło się po Twojej myśli :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojeej, dziękuję Ci bardzo. U mnie to była chyba tylko ucieczka, może nie od problemów, bo on był we mnie, ale z tego świata, żeby nabrać dystansu do niego, by być gotową na powrót. Dziękuję!

      Usuń
  9. Strach uskrzydla mówisz..
    Dobrze, że spędziłaś tam miły czas. Obyś i o Polsce mogła tak powiedzieć za kilka miesięcy :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie to chyba głównie dzięki mojej pracy był ten miły czas, każda inna chwila była... gorzka. Myślę, że dam radę :*

      Usuń
    2. Każdy chyba chciałby móc powiedzieć, że praca była dla niego frajdą poniekąd :D

      Usuń
    3. Warto żyć dla takiej pracy!

      Usuń
  10. Warto czasem uciec od wszystkiego, żeby zacząć od nowa, bez bagażu, bez zmartwień. Cieszę się, że twoja wycieczka ci pomogła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bagażu, zmartwień, przeszłości się nigdy nie pozbędę, nawet bym nie chciała :)

      Usuń
  11. lepiej się odciąć i na chwilę zapomnieć, niż tkwić w bagnie, którego się (nie) narobiło. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Mnie strach paraliżuje, a uskrzydla... presja! Im więcej osób huczy "zrób tak i tak", tym prędzej podejmę odwrotne działanie, dobrze na tym wychodząc :D
    Tak czy owak dobrze, że już jesteś... W zgodzie ze sobą i razem z nami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja jeszcze nigdy dobrze nie wyszłam na robieniu odwrotnie ;) Dawno zdałam sobie sprawę, że ludzie inni znają mnie lepiej niż ja sama :)

      Dziękuję ;)

      Usuń