poniedziałek, 31 sierpnia 2015

[wyzwanie] Nie bądź głupia, Olka!

W końcu przyszedł czas na opublikowanie ostatniej części (trzeciej) lekcji, jaką dało mi życie. Właściwie będzie to coś, czego nie mogę się nauczyć, mimo że wciąż się z nią stykam, ciągle mam z tym na bakier i robię wbrew sobie, wbrew logice, wbrew mądrości. Dlatego właśnie najkrócej mówiąc, ostatnia najświetniejsza lekcja, jaką ciągle daje mi życie to po prostu nie bądź głupia, Olka!

Zapuściłam sobie genialne Now we are free skrzypcowe w wykonaniu Taylor Davis (PS. polecam mega!) i przyznaję się przed Wami do porażki, która spotyka mnie, co jakiś czas na mojej drodze. Może gdy to napiszę to się ogarnę. Nie, nie ogarnę, dalej będę głupia.

Okej, ile razy ktoś Wam powiedział, żeby uczyć się na błędach? Moi rodzice mi z milion razy o tym przypominali. Serio, nie przesadzam. Kolejny milion moja miłość i przyjaciele razem wzięci. A wiecie, co ja robię? Totalnie to olewam i zupełnie się na nich nie uczę.

Kiedy w piątą rocznicę związku siedziałam z facetem i płakałam mu w ramię, bo znowu (po raz trzeci) popełniłam ten sam błąd, powiedział mi właśnie słowa z tytułu tego postu. Nie bądź głupia, Olka. Nie trać życia. Odpuszczam sobie, wygrywa ze mną lenistwo albo coś, nie wiem. Moją taką wiodącą cechą jest właśnie nieuczenie się na błędach i ciągle popełnianie tych samych. Co ciekawe, za każdym razem jest nadzieja i samozaparcie, że następnego razu nie będzie, że w końcu postąpię właściwie.

Dalej jestem głupia.

Każdy czasami popełnia błędy. Ja mam dwa najczęstsze. Jak napisałam wyżej, odpuszczam, odechciewa mi się walczyć, przerywam walkę (o cokolwiek) i po prostu leżę, egzystuję. Nie ma, że potem płaczę, ubolewam i znowu krzyczę nad przepaścią, że kolejny raz dałam się zgnieść. Myślicie, że po takim dołku potem walczę dłużej, wytrwalej? Nie. Potrafię po tygodniu, miesiącu, a nawet po roku, kiedy jestem bliska osiągnięciu jakiegoś celu, marzenia, odpuścić, zapomnieć.

Drugi błąd jest taki piękny. Żyję przeszłością. Nie wiem, czy i Wam rodzice mówili, by patrzeć na to, co jest teraz. Patrząc wstecz, tracisz przyszłość. Moja mama i mój tata są najwspanialszymi ludźmi na świecie, wpoili mi dużo pięknej wiedzy, ale tego nie dali rady.

Kiedy miałam 13 lat i wchodziłam w swój pierwszy związek, ciągle wracałam myślami do momentów, kiedy byłam nieszczęśliwa, nie dbałam o niego, bo i tak uważałam, że to zaraz się skończy. Związek się rozwijał, ja razem z nim. Stawałam się lepsza i lepsza, a ja myślałam o tym, jak mogłam być taka głupia i marnować tyle czasu. Zaczął się trzeci rok naszego związku, poszłam do liceum, mogłam osiągnąć tyle w nim, a ja myślałam o tym, ile straciłam szans w gimnazjum, bo nie chciało mi się starać. Czwarty rok związku to pierwsze sukcesy w mojej strefie dziennikarskiej. Doceniałam? Nie. Zajmowałam się tym, że znajomości, które były dla mnie ważne w gimnazjum odpłynęły. Ubolewałam nad tym, czego nie ma. Piąty rok miłości, druga klasa liceum – szansa na sukcesy naukowe. Bam, zaprzepaszczone, bo rozpamiętywałam swoją przeszłą motywację do zmiany sylwetki, a w drugiej klasie liceum zachorowałam i kilogramy, które straciłam, nadrobiłam. No i trzecia klasa liceum. Nie żyłam maturą, o nie, nie. Zaczęłam pracować, by w końcu mieć swoje pieniądze, by nie musieć niczego sobie żałować, jak kiedyś.

Wołałam do swojego chłopaka, czemu nie może być dla mnie inspiracją, chociaż pomaga tylu obcym ludziom. A ja ciągle nie dostrzegałam, że był. Cholernie był. Tylko ciągle patrzyłam w przeszłość. A teraz? Teraz go nie ma przy mnie, siedzi w niebie (na pewno!) i teraz wiem, że jest inspiracją, ale rozpaczam, że go nie ma, że odszedł, że jakiś mężczyzna go zabił. A powinnam wstać i widzieć teraźniejszość. Uda się?


Chyba to już ostatnia szansa, żebym w końcu przestała być głupia, nie? Tyle refleksji nie mogłoby się zmarnować. W końcu musi do mnie dojść, że nie można wciąż żyć błędami. Przecież zmarnowałam już jedną piątą życia. Dwa błędy powtórzone kilkanaście razy, to powinno być karalne. Nie chcę być głupią Olką, macie jakieś sposoby, kochani? 

19 komentarzy:

  1. Uniwersalnego sposobu to raczej nie ma, ja wszystkie błędy i rozwiązania testuję na sobie. Obrywam po tyłku, ale zbieram się i idę dalej do przodu ;)
    U mnie w rodzinie jest tendencja do zbytniego patrzenia w przeszłość i życia przeszłością. A ja już tak nie chce!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uniwersalnego sposobu nie szukam, ale inspiracji do ich szukania przykładami ;) U mnie nie właśnie, każdy żyje sobie super teraźniejszością z tendencją do patrzenia w przyszłość, rozkoszowania się planami i marzeniami. Ja mam totalnie odwrotnie ;)

      Usuń
  2. Szukaj inspiracji w sobie i ucz się siebie. To trudne zadanie i wiąże się z wieloma potknięciami, ale to jedyny sposób na wyciąganie cennych lekcji. Powodzenia! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. We mnie nie ma inspiracji do zmiany tego, jest silna potrzeba i dysonans, ale inspiracji nie ma. Inspiracja odeszła jakiś czas temu i już nie wróci, dlatego szukam innego bodźca.

      Usuń
  3. Dość ciężki temat, ale wydaje mi się, że może podświadomie nie chcesz żyć teraźniejszością. Może boisz się zapomnieć o jakiś ważnych chwilach z przeszłości, albo o osobach, które spotkałaś na swojej drodze, a już ich przy Tobie nie ma? Owszem, wspomnienia są bardzo ważnym i nieodłącznym elementem naszego życia, ale jeżeli przez nie nie możemy skupić się na codziennym życiu, na naszych planach i celach to jest źle, ale to sama już zauważyłaś. Może zamiast rozpamiętywać potknięcia i smutne chwile warto na chwilę się zatrzymać, pomyśleć o tym co dzieje się teraz i spróbować robić wszystko na 100% swoich możliwości, żeby nie tworzyć sobie nowych, złych wspomnień? Uhh troszkę się rozpisałam, no ale kiedyś chciałam zostać psychologiem i ta zajawka chyba nadal gdzieś głęboko we mnie siedzi. :)
    Życzę powodzenia w spoglądaniu w przyszłość i trzymaj się cieplutko <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żyję teraźniejszością, to nie jest tak do końca, że mnie tutaj totalnie nie ma, bo jestem i szaleńczo się spełniam, ale ciągle gdzieś tam to jeszcze we mnie siedzi. ;) Hm, odszedł ode mnie mój narzeczony, czego tutaj nie ukrywam na blogu, zginął w wypadku pół roku i to on był moim promykiem, który mnie inspirował i nauczył wszystkiego, całego szczęścia i to właśnie dla niego chcę przestać być tą głupią ;). Wiesz, wydaje mi się, że wciąż wracam do przeszłości, bo te porażki, które poniosłam wciąż we mnie siedzą, nie mogę się z nimi pogodzić, bo były tylko i wyłącznie z mojej winy. I nawet to, że teraz odnoszę jakieś tam sukcesy - nijak nie mogą ich zniwelować ;).

      I czemu nie poszłaś na psychologię? ;) Ja właśnie ją studiuję :)

      Usuń
    2. Czyli nadal masz motywację, żeby być lepszą - rób to dla narzeczonego i samej siebie i dla satysfakcji, że pomimo przeciwności losu Ty dajesz radę. Swoją drogą podziwiam Cię za odwagę, że umiesz publicznie mówić o tak osobistych rzeczach.
      A co do mnie, to jestem teraz w klasie maturalnej w technikum ekonomicznym, więc ostateczny wybór kierunku jeszcze przede mną, ale raczej zostanę przy wychowaniu fizycznym. Może to pójście trochę na łatwiznę, ale na tą chwilę wydaje mi się to lepszym wyborem. :)
      Może kiedyś mi się przypomni i zrobię drugi kierunek :)

      Usuń
    3. Oczywiście, że mam. Totalnie się spełniam i nigdy mi jej nie brakuje do osiągnięcia swojego wymarzonego życia, jednak to dla mnie te błędy to coś innego i jeszcze nie mogę znaleźć co. Owszem, czasami to przeszkadza w osiąganiu, ale mimo to - osiągam swoje szczyty.

      No, najważniejsze, żebyś Ty poczuła się spełniona ;)

      Usuń
    4. Tym bardziej podziwiam, że pomimo wszystkiego dajesz radę i osiągasz swoje cele. :)

      Usuń
  4. Chyba nie istnieje jedna, uniwersalna recepta jak sobie poradzić z przeszłością i przestać popełniać wciąż te same błędy. Każdy człowiek jest inny, każdy do problemu podchodzi inaczej. Ja sama często się z tym tematem borykam i póki co nie znalazłam rozwiązania. Tobie natomiast życzę powodzenia i przesyłam dużo pozytywnej energii, może pomoże :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurcze, ale ja właśnie nie szukam tego uniwersalnego sposobu. Pytam, bo moje sposoby zawiodły, a otwarcie się na innych wcale nie jest złe i spróbowanie ich metod.

      Usuń
  5. Na samym początku radzę zdefiniować swoje własne pojęcie tej 'głupoty'. Takie słowa dla każdego z Nas znaczą coś zupełnie innego. I nie należy uważać, że jedynym dobrym wyjściem jest bycia ZAWSZE perfekcyjnym; nie ma ludzi, którzy nie popełnialiby błędów. Są jedynie tacy, którzy potrafią swoje błędy przekuć w sukces bądź właśnie wspomnianą nauczkę. I na tym polega ich wewnętrzna siła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurcze, ale w poście jest oczywiste. Głupota w tym poście to popełnianie wciąż tych samych dwóch błędów. I nigdzie nie pisałam o byciu zawsze perfekcyjną, to wszystko zamyka się na uczeniu się na błędach. Wyłącznie. Pozdrawiam!

      Usuń
  6. ja tez niestety często żyłam przeszłością, rozpamiętywaniem, dumaniem... to był mój błąd który kosztował kilka związków rozwalonych..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci współczuję! Ja na razie takich wielkich kosztów nie poniosłam, chcę coś zrobić, by nie ryzykować tego w przyszłości (:

      Usuń
  7. Problemy, które opisujesz spotykają nas częściej niż byśmy chcieli...Osobiście staram się cały czas mocno wierzyć, pamiętać o swoich wartościach i tym, jak pragnę żyć. Najgorsze jest rozpamiętywanie i tkwienie w przeszłości, bo to rzeczywiście odbiera radość z teraźniejszości. Czasem po prostu mówię do siebie : weź się w garść i przestań się użalać nad sobą, nad światem, tylko ŻYJ ! To tak nie wiele, ale jednak trudne czasem do realizacji. Życzę Ci, abyś znalazła swój własny złoty środek, który pozwoli Ci znaleźć równowagę i nie popełniać dwa razy tego samego błędu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie ja nie mam problemu ze swoimi wartościami, z tym, jak pragnę żyć, jak żyję, bo to jest totalne moje marzenie to, jak teraz żyję. Po prostu ciągle gdzieś tam to za mną idzie i nie daje spokoju. Jestem spełniona, nigdy nie powiedziałabym, że nie żyję, bo to przecież niczemu nie przeczy.

      Usuń
  8. Co do pierwszej cechy, jestem identyczna. Łatwo mnie złamać, szybko się poddaję, i koniec z walką, chociaż potem, z perspektywy czasu, wiem, że niepotrzebnie sie przejęłam, załamałam, że miałam szansę i trzeba było szybko wstać, otrzepać się i iść do przodu, bo nic się strasznego nie stało, bo ludzie maja nie takie problemy i porażki. Jeśli chodzi o drugą cechę, to ja nie mam zwyczaju rozpamiętywania przesżłości, ale za to wyszukiwania problemów wtedy, gdy jest dobrze. Zawsze jakiś problem muszę znaleźć. Tak że myślę, że w gruncie rzeczy wszyscy jesteśmy podobni.

    OdpowiedzUsuń
  9. Człowiek jest całe życie głupi. Miedzy sobą różnimy się tylko życiowym doświadczeniem.

    OdpowiedzUsuń