Siemano w tą piękną noc. Siedzę w samolocie już kilkanaście godzin, a jeszcze kilkanaście przede mną. Brzmi to przerażająco, ale na szczęście tak się nie czuję. Jestem mega podekscytowana, nie mogę usiedzieć, na szczęście bardzo miły pan koło jest świetnym (ba, niesamowitym!!) towarzyszem podróży i sobie ładnie umilamy czas nawzajem. Okazało się, że też ostro trenuje, moje zaskoczenie było ogromne, bo totalnie po nim tego nie było widać... ale potem zdjął marynarkę i wszystko się ukazało w idealnie skrojonej koszuli. Anglicy mają klasę!
Tak, miałam przesiadkę w Londynie, gdzie również mogłam odpocząć przez siedmiogodzinną przerwę przed kolejnym lotem. Poszłam do hotelu na trzygodzinną drzemkę, zjadłam najlepszego burgera w tym pięknym mieście i posiedziałam nad Tamizą ze znajomym, którego zerwałam z pracy. Takie spontany i niespodzianki lubię. W ogóle się mnie nie spodziewał, a ja przywiozłam mu pyszne polskie żarcie, aaaa!
Okej, końcowy przystanek --> Los Angeles! Tylko dwie godziny wolnego i pierwszy ośmiogodzinny kurs przede mną. Świetni trenerzy, jeszcze świetniejsi uczestnicy będą przekraczać swoje granice wytrzymałości i wykraczać poza sferę komfortu. Wyzwanie, jakie sobie postawiłam? DAĆ RADĘ! A poza tym, dziesięciominutowy plank i 300 przysiadów. Nie mogę się doczekać tego piekła. Potem parę dni regeneracji i niezdrowego żarcia, idealne połączenie, ha.
Kolejny przystanek na mojej mapie to Nowy Orlean, kolejne tysiące kilometrów do pokonania, kolejny kurs, tym razem przyjemniejszy, bez szalonego palenia mięśni! W Nowym Orleanie pragnę się też spotkać z moją pierwszą podopieczną, którą wzięłam pod swoje trenerskie skrzydła i która schudła, dzięki swojej wytrwałości, sile, motywacji, uśmiechowi i silnemu charakterowi, 45 kilogramów. KOCHAM JĄ. Jest moją wielką inspiracją! Mimo że w trakcie treningów z nią ostro dawała mi w kość i miałam ochotę ją udusić na macie :) Niezłe ziółko z niej było, nigdy nie chciała ćwiczyć, dopóki ja nie będę się męczyła razem z nią, o raany. Świetne wspomnienia :).
A w Nowym Jorku będzie czas tylko dla przyjaciela. Mieszka tam od roku, od roku się nie widzieliśmy, a sporo w naszych życiach się pozmieniało, co prawda jesteśmy na bieżąco, ale wiecie... na odległość to to wszystko słabe jest. Nie cierpię Nowego Jorku, nie wiem, co ludzie w nim widzą, dla mnie jest to miasto, które najwięcej daje, ale jeszcze więcej odbiera. Chociaż muszę przyznać mają tam parę świetnych miejsc, takie złote perełki na tle piekieł. Spędzę z nim tydzień, pełen inspiracji, bo załatwiłam sobie wejściówkę do jego pracy, a o tym jeszcze nie wie. KTO NIE LUBI NIESPODZIANEK? <wink> Bo najbardziej inspirujący są ludzie, którzy robią to, co o czym marzą i są tym, kim chcieli być. Oczywiste, nie?
Światowiec z Ciebie :))) Trzymaj się, tam i nie daj, bo sama piszesz, że może być ostro :D Czekam z niecierpliwością na relację.
OdpowiedzUsuńCzasem trzeba postawić na siebie :)) Jest ostro!!! Ale jest też mega niesamowicie *.*
UsuńI to chciałam usłyszeć! Miło, że ktoś jest równie pozytywnie nakręcony, jak ja :D
UsuńStandard! :D
UsuńDla Ciebie owszem, dla mnie odkrycie na nowo :))
UsuńNajważniejszy pierwszy krok! ;)
UsuńI najtrudniejszy :)
UsuńDlatego najlepszy pod każdym względem :)
UsuńPrzełomowy, pamiętny... czasem wręcz podniosły :D
UsuńNo właśnie! :) I o to w życiu chodzi :D
UsuńKoka, witaj. :) Ileż Ty to miejsc zwiedzisz... Trochę zazdroszczę Ci w dniu dzisiejszym Nowego Jorku, ale w taki pozytywny sposób, więc nie masz czego się obawiać. Wow, faktycznie - Twoja podopieczna zrobiła ogromne postępy, ba, wysiłek..jestem pod wrażeniem.. Gratuluję Wam obu!
OdpowiedzUsuńWitam, witam :). Trzeba inwestować w siebie, a ja jestem w najlepszym do tego momencie ;) Dziękujemy!! :)
UsuńCieszę się, że Tobie się to udaje!
UsuńRaz lepiej, raz gorzej :)
UsuńAle sobie pozwiedzasz! :) Korzystaj i nie marnuj czasu na leniuchowanie! Najważniejsze to aktywny wypoczynek :) Powodzenia na kursie :) Z notki płynie tyle optymizmu i pozytywnej energii, że aż Ci zazdroszczę tego wyjazdu :)
OdpowiedzUsuńNie pojechałam, żeby zwiedzać. A aktywny odpoczynek wcaaaaale nie jest najważniejszy ;). Najważniejsze jest to, żeby robić to, co się lubi, nic wbrew sobie. Jeśli ktoś nie lubi aktywnego wypoczynku, nigdy nie powinien się na niego decydować ;)
UsuńNie ma to jak poznać ciekawych ludzi w czasie podróży :D jeszcze chwila w Londynie ? zazdroszczę ! :D wyzwania masz naprawdę imponujące - zwłaszcza plank :) gratuluję takiego sukcesu podopiecznej ! Czy możesz mi zdradzić czym się zajmujesz ? Tyle podróżujesz, uczestniczysz w kursach, szkoleniach, ale chyba też studiujesz, prawda ? :)
OdpowiedzUsuńPlank to moja słaba strona, szybko z niego rezygnuję, bo mi się nudzi :) Dziękuję! :) Jestem trenerem personalnym, mam swój biznes, polegający na pomocy ludziom w samorozwoju. I tak, studiuję dziennie psychologię :)
UsuńI masz 20 lat, prawda ? Wow ! Podziwiam :)
UsuńTak, ale zaczęłam od razu po ukończeniu osiemnastki :) Zresztą, wszystko dzięki mojemu facetowi, tak go podziwiałam, bo też był trenerem personalnym i w sumie mnie totalnie do tego zainspirował! :) A to pociągnęło za sobą pomoc ludziom w sumie - odnajdywaniu radości z życia. Sama PASJA <3 <3
Usuń10 minutowy plank? :o O matko, chyba bym zeszła :D
OdpowiedzUsuńI strasznie zazdroszczę Ci pracy, którą wykonujesz. Bycie trenerem albo instruktorką to takie moje małe marzenie na przyszłość do którego staram się powolutku dążyć :)
To jest szalone, mnie wkurza najbardziej to, że podczas niego... tak się nudzi, że człowiek po prostu przerywa :D No to nie ma co czekać, tylko robić kurs! :) Praca marzenie, daje mi tak dużo przyjemności, że masakra! Chociaż też daje mi strasznie dużo zmartwień, ale to motywacyjne zmartwienia :)
UsuńWłaśnie szukałam ostatnio kursów w moim mieście, ale zastanawiam się czy nie trzeba mieć ukończonej szkoły średniej, żeby taki kurs sobie zrobić. No i dochodzą do tego koszty, w Olsztynie kosztuje to około 1300-1500zł i zastanawiam się czy np. na studiach na AWFie nie będę miała możliwości zrobić takiego kursu taniej. :)
UsuńTak, trzeb ma co najmniej wykształcenie średnie, ukończone osiemnaście lat ;) Cenowo to nie wiem, czy znajdziesz coś na dobrym poziomie i z pełnym profesjonalizmem taniej :) Z tego co wiem, to na AWF są możliwe podyplomowe na trenera personalnego, ale akurat we Wrocławiu kosztują one 5000 zł za wszystkie semestry, co do kursów nie mam pojęcia, jak to wygląda ;))
UsuńAkurat do Wrocławia się wybieram na studia :D
UsuńOsiemnaście już jest dawno skończone, ale, że mi się zachciało iść do technikum to jeszcze niecały rok nauki przede mną.
Dzięki za informacje, w takim razie będę musiała poczekać do maja i wtedy ogarnąć sobie kurs i może już na pierwszym roku załapię się na etat w jakimś klubie albo siłowni (było by pięknie) :D
Na etat to wątpię, bo będzie Ci brakowało godzin, chyba że będziesz studiowała zaocznie :) U nas jest standardem 10 godzin na etacie :), ale to też wszystko zależy, gdzie, co i jak ;)
UsuńAch faktycznie. Idę na dzienne, a etat to 8h, to może na pół gdzieś akurat się trafi :D
UsuńJak na razie podchodzę do tego bardzo optymistycznie i jestem nastawiona na spełnienie tych wszystkich planów :)
Przy takim panu można zapomnieć języka w gębie ;D Zazdroszczę Ci tej podróży!
OdpowiedzUsuńTotalnie, ja się nawet zaczęłam jąkać, a zwykle mówię płynnie po angielsku :D
UsuńUwielbiam poznawać ludzi w podróży. Wnoszą taką... świeżość. ;)
OdpowiedzUsuńJa też to uwielbiam ;). Zawsze ktoś mnie czymś zaskoczy niesamowitym, mimo że z pozoru w ogóle na takich nie wyglądają ani się nie spodziewam :) A jeszcze lepiej, jak czasem ci ludzie zostają na długo, długo :)
UsuńTo wszystko brzmi cudnie! Moja droga, czy jest szansa, że jeszcze gdzieś po drodze mogę wskoczyć do Twojej walizki? :D Naprawdę marzą mi się Stany, muszę kiedyś koniecznie to marzenie zrealizować i porządnie je zwiedzić :) Za jednym zamachem pewnie się nie uda, ale nie będę miała nic przeciwko częstszym wizytom tam :)
OdpowiedzUsuńMocno trzymam za Ciebie kciuki, chociaż chyba nie muszę, bo widać, że lecisz tam po to, żeby zawojować świat :) Życzę Ci zatem, byś wydusiła z tych pięknych chwil jak najwięcej i oczywiście czekam na relację na blogu! :D
Już niestety jestem na miejscu, także nie zdążyłaś niestety :D A w mojej walizce same sportowe ciuchy i buty, ładnie się wybrałam :D Lepiej kilkakrotnie, zawsze to więcej przeżyć :D
UsuńDziękuję!! :) Postaram się wyzionąć ducha :D
Wow! Podziwiam za tą energię i pozytywną aurę :-) I życzę, by wszystko było dokładnie tak jak sobie zaplanowałaś :-))
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo! :) Postaram się nad tym wszystkim zapanować :)
Usuńczy mój komentarz się dodał? :<
OdpowiedzUsuńoczywiście, że nie!
Usuńwięc piszę jeszcze raz -> bardzo zazdroszczę Ci tej pozytywnej energii i takich optymistycznych wydarzeń, ja na swoje muszę jeszcze trochę poczekać, ale też będę cała w skowronkach! :D
+ tak, nie umiem o niczym innym myśleć, a mój mózg przybrał formę obrączek :<
Dziękuję bardzo! :D Ale to bardzo fajnie, ja bym chciała, żeby coś takiego się działo, co bym nie mogła o niczym innym myśleć. Zazdro Tobie! :)
UsuńZazdroszczę Ci takiego pobytu! :D
OdpowiedzUsuń