Jestem
kobietą, pożądam, jestem pożądana i seksowna.
Jeszcze
rok temu, gdy ktoś powiedział na mnie kobieto,
umierałam ze śmiechu. Gdzie ja kobietą? Jestem przecież taka
młodziutka, dziecięca, no zupełne głupoty. Nawet będąc w
związku z kilka lat starszym mężczyzną, nie czułam się na
bardziej dojrzałą niż byłam, mimo że on dodawał wizualnie parę
lat do przodu. Czułam
się dzieckiem, nie zachowywałam się jak dorosła ani nie ubierałam
się na swój wiek. Nie chciałam przyciągać wzroku.
http://weheartit.com/solenels98 |
Coś
się we mnie nagle zmieniło. Spojrzałam w lustro i w jednym
momencie doceniłam swoją figurę, swoje piersi, talię, brzuch,
uda, pośladki. To, co kiedyś mnie drażniło, czego nie lubiłam,
nie mogłam patrzeć. Teraz lubię bluzki z dekoltami w serek, które
podkreślają mój biust, uwielbiam krótkie spodenki, w których
widać moje (nie)zgrabne uda i lubię rurki, które idealnie
ogarniają pupę! Pupa, która nie jest idealna, ale przecież wystarczy wiedzieć, co na Tobie dobrze leży i co Ci pasuje, by być super seksowną bombą!
Kobieto,
nie chowaj się pod szerokimi ubraniami. No dobra, sama uwielbiam
wielkie koszulki, ale wszystko w normie, ale zawsze pamiętam, żeby
ciuch nie kończył mi się pod samą szyją. Jesteś piękna ze
wszystkimi krągłościami, jakie masz, jeśli tylko dostrzeżesz
swoje piękno, jeśli pokochasz swoje ciało, będziesz promieniować
swoją miłością i przyciągniesz spojrzenia wszystkich, zwłaszcza
panów.
Często
jest tak, że
nie chce mi się malować. Wstaję i mam ochotę zostać w dresie,
zwykłej bluzce, i nic dalej nie robić. Wiem jednak, że jak nie
położę podkładu i nie pomaluję rzęs, będę się cały dzień
czuła niekomfortowo. Tak mało, dwie głupie czynności, a robią ze
mną cuda. I
75% przypadków, kiedy mam taki właśnie dzień leniwy i słaby, to
skuszę się na makijaż, wbrew sobie, ale dla siebie, z maksymalnym
efektem.
Bo lubię wyjść w ubraniach, w których czuję się pięknie. Lubię zauważyć, że jakiś mężczyzna spojrzy na mnie, lubię się uśmiechnąć, by pokazać, że tak wiem, nieźle dzisiaj wyglądam. Ze swoimi niedoskonałościami, z nadmiarami i niedoborami, czuję się piękna i zbieram za to bonusy. Nie wierzę, że jakaś kobieta, by nie chciała, żeby jej pożądali, by zobaczyli, skomplementowali. To cholernie zjawiskowe.
Wiecie,
że jestem jeszcze młoda, ale sporo miałam wrażeń w swoim życiu,
dobrych, złych i tych wspaniałych i okrutnych, ale jeden człowiek
powiedział do mnie, żebym zawsze
dbała o swoje piękno i chciała je pokazywać. A
dla mnie – największym pięknem nie tylko kobiety, ale też
mężczyzny jest uśmiech, taki prawdziwy, który widać także w
oczach. Oczy są przecież odzwierciedleniem
duszy. Pięknej
duszy, piękne oczy, piękna Ty. A makijaż i to, w co się
ubierzemy, jest nie tylko kolejnym odzwierciedleniem duszy, a
właściwie naszego charakteru, ale również może świetnie dodać
nam pewności siebie. A takie codzienne chwile przed dużym lustrem
to codzienna dawka pobycia sama ze sobą, podziwiania się, dodania
sobie pozytywnej energii i idealny moment na powiedzenie sobie, że
dziewczyno,
jesteś świetna, piękna, świat zwojujesz, idź już i świeć.
Wspaniały tekst o sztuce bycia kobietą. Każda z nas jest piękna, ale potrzeba nam pewności siebie i poświęcenia swojej urodzie chwili, aby czuć się komfortowo ze sobą. :
OdpowiedzUsuń"Jesteś piękna ze wszystkimi krągłościami, jakie masz, jeśli tylko dostrzeżesz swoje piękno, jeśli pokochasz swoje ciało, będziesz promieniować swoją miłością i przyciągniesz spojrzenia wszystkich, zwłaszcza panów." - właśnie! :)
Dziękuję. :) Moją zasadą jest, że ile sobie dasz, tyle będziesz miała, no i to w sumie sprawdza się w każdej dziedzinie życie ;) Trzeba sobie dawać i w tej całej bieganinie nie zapominać nigdy o sobie ;)
UsuńWspaniale, że dojrzałaś do tego, by dostrzec w sobie kobietę :) Przesyłam swój uśmiech :) W końcu jest odzwierciedleniem piękna duszy ;) ;) ;) Podoba mi się to stwierdzenie :)
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo :) Myślę, że i tak wcześnie mi się to udało ;)
UsuńNo pewnie, że TAK! :)
Usuń:))
UsuńBo właśnie...o byciu kobietą, w pełni tego słowa znaczenia nie decydują hormony, nie decyduje chromosom...do tego trzeba właśnie dojrzeć. I cieszę się, że i ty do tego właśnie dojrzałaś:)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że prędzej czy później każda kobietka do tego dojrzeje ;)
UsuńFajnie, kiedy zmiany pojawiają się tak nagle :) To lubię!
OdpowiedzUsuńTeż lubię. Dużo lepiej znoszę zmiany, które pojawiają się nagle ;)
UsuńBo nie ma się co wtedy nad tym zastanawiać ;D
UsuńTrochę tak, ale dla mnie najważniejsze jest to, że nie zdążę się tej zmiany przestraszyć ;D a ja nie lubię zmian bardzo ;d
UsuńCzemu? ;P Są fajne ;P
UsuńLubię piękną stabilizację. Zmiany, które zdarzały się w moim życiu, a były niezależne ode mnie, były totalnie destrukcyjne.
UsuńTo może dlatego... u mnie zmiany zawsze są na plus.
Usuń;)
UsuńWiesz? Tak na wstępnie chciałam Ci powiedzieć, że uwielbiam czytać Twoje posty ♥ Zawsze niecierpliwie czekam, aż pojawi się coś nowego, bo wiem, że mnie zaskoczysz i dasz zastrzyk pozytywnej energii. Bardzo się cieszę, że miałam okazję trafić na Twojego bloga :)
OdpowiedzUsuńA teraz przejdźmy do konkretów! Ja wciąż bardzo często myślę tak jak Ty w pierwszym akapicie tego posta. O wiele częściej postrzegam siebie w kategorii dzieciucha niż kobiety, mimo że mam już te ponad dwadzieścia lat. I chyba głównie dlatego niektóre gimnazjalistki wyglądają starzej, niż ja, choć moja mama twierdzi, że to też dlatego, że mam bardzo dziewczęcą urodę. Nawet pewnego dnia, kiedy skończyłam się malować i spojrzałam w lusterko, pomyślałam sobie "Rany, Kamila, wyglądasz jak laleczka!" :D I w tym momencie mogę przejść do mojej kobiecości. Bo tak jak na co dzień ubieram się raczej zwyczajnie, zbytnio jej nie podkreślając, tak przychodzą takie momenty, kiedy mam ochotę wyglądać jak milion dolarów. Kiedy chcę widzieć, że się podobam. I może to próżne i egoistyczne, ale która kobieta nie lubi się podobać, widzieć, że zwraca na siebie uwagę płci przeciwnej? Ja lubię. Uwielbiam widzieć zachwyt w oczach mojego chłopaka, ale lubię też, kiedy zerknie na mnie kompletnie obcy mężczyzna. To świetne uczucie, wiedzieć, że przyciąga się uwagę, że jest się atrakcyjnym ^^ Zatem warto w ten sposób dbać o siebie, jeśli wiążą się z tym tego typu małe zastrzyki energii :)
OMATKO!!! Dziękuję!!! Jezu, zrobiłaś mi tyle radości tymi słowami, że mi się nie mieści! <3 Dla takich ludzi właśnie stworzyłam tego bloga! :))
UsuńPowiem Ci, że ja tak się czuję, jak przyjeżdżam w odwiedziny do rodziców. Wtedy staję się na nowo dzieckiem takim zupełnym i nawet te stroje, które lubię u siebie, już nie są dla mnie tak zachęcające w domu rodzinnym ;)
Powiem Ci, że osobiście uważam, że kobieta może być kobieca, nawet w zwykłych ciuchach. Ja zazwyczaj stawiam na spodnie, dżinsy i luźny t-shirt, mało kiedy widzi mnie w szpilkach, a jestem wielką fanką sportowych butów. I mimo to - czuję się czasami seksownie i mega atrakcyjnie :) Dlatego zawsze kibicuję właśnie takim kobietom! ;)
No właśnie. Ja zawsze uważam, że kobieta jest dojrzała, jeśli chce się podobać i widzieć ten zachwyt gdzieniegdzie :) TOTALNIE TAK! ;) Od kiedy straciłam chłopaka, to mam to właśnie mega wsparcie w przyjaciołach, że zawsze się zachwycają, jak widzą, że sama się dobrze czuję :D
To uświadomienie sobie własnego piękna potrafi czasem przyjść zupełnie nieoczekiwanie. :)
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że w sporej części przypadków tak przychodzi ;)
UsuńCzasem te najważniejsze rzeczy przychodzą całkiem nieoczekiwanie i niespodziewanie. :)
UsuńI to jest właśnie piękne - docenienie siebie, dostrzeżenie pewnego piękna. I "samodocenienie" się, o :)
OdpowiedzUsuńJak się dostrzeże własne piękno, to w moim odczuciu, cały świat stoi nam u stóp, bo jesteśmy do wszystkiego przecież zdolne! :)
UsuńOtóż to :) Wszak wzrasta pewność siebie :)
UsuńA wystarczy wiedzieć, jak wyglądać :)
UsuńKażda z nas jest piękna, musi tylko to sobie uświadomić :)
OdpowiedzUsuńhttps://sweetcruel.wordpress.com
Uświadomienie sobie tego - to dopiero sztuka i dopiero wtedy zaczynamy być piękne :)
UsuńOstatni rok to była dla mnie katastrofa pod względem czucia się kobieco. Dwa kierunki, od świtu do nocy poza domem. W pewnym momencie przestałam już w ogóle się malować, a ubierałam to co a) nie przemaka na deszczu b) jest wygodne c) niekoniecznie jest ładne. Ostatnio na zakupach byłam chyba dwa lata temu. Mam nadzieję, że coś się zmieni, że dostanę urlop dziekański z jednego kierunku... bo życie na niby mnie już wykańcza. Czuję się bardziej jak zagubione dziecko albo robot... na pewno nie czuję się kobieco. W pewnym momencie przekracza się granicę, kiedy przestaje się myśleć o sobie w kategorii atrakcyjności... Rozpisałam się, chyba naprawdę mi to uwiera, hah.
OdpowiedzUsuńRozumiem Cię. Dla mnie ten rok był równie ciężki pod tym względem, chociaż z totalnie innego powodu. Jednak... u mnie to było tak, że wraz z samopoczuciem psychicznym poczułam po prostu ogromną potrzebę jakieś zmiany, żeby się w końcu lepiej poczuć, chociaż minimalnie. I wiesz, wiem, że czasem to jest cholernie trudne, ale wprowadzenie takiej samodyscypliny - 15 minut dla siebie codziennie rano naprawdę pomaga i może mieć zbawienne skutki. :) Mam nadzieję, że Ci się ułoży i że dostaniesz urlop dziekański i będziesz mogła się serio zregenerować, po takiej harówce jestem pewna, że totalnie zasługujesz!
UsuńJejciu, jak Ty umiesz wszystko ładnie ubrać w słowa i trafić w sedno sprawy <3
OdpowiedzUsuńTo bardzo piękne, dostrzec w sobie swoją kobiecość, zdać sobie sprawę, że "kurczę, przyciągam czyjąś uwagę" i gdy np. idziesz ulicą i widzisz podziw w oczach innych ludzi, bo swoja postawą, sposobem poruszania, gestykulacją i spojrzeniem dajesz wszystkim do zrozumienia "to ja dziś będę królową balu" :)
Ojeeej, dziękuję Ci bardzo!! :))
UsuńI to jest najlepsze! ;) Pamiętam, jak kiedyś w taki okropny dzień jakiś mężczyzna podszedł do mnie i powiedział, że mega mu się podobam, od razu cały świat rozpromieniał i ja miałam ochotę głośno się śmiać, a zmartwień w ogóle nie było. Coś niesamowitego, jaką to ma siłę! ;)
Bycie piękną to naturalna potrzeba każdej kobiety, nawet jeśli skrywana pod workowatymi ciuchami etc. Subtelnie o niej powiedziałaś, naturalnie, z uśmiechem. Mam nadzieję, że wleje w serca czytelniczek takie ciepło, jakie odczuwam osobiście :)
OdpowiedzUsuńNiby potrzeba, ale czasami totalnie nic z nią nie robią. Dziękuję, również mam taką nadzieję, bardzo dużą!
UsuńOne po prostu nie wierzą, że też mogą olśniewać. Czy to przez kompleksy, czy np po latach stagnacji małżeńskiej. Smutne.
UsuńWiesz, w pracy miałam okazję spotkać mnóstwo różnych kobiet i niektóre gdzieś tam wiedziały, że mogą być piękne i olśniewać, ale zupełnie nie wiedziały jak. Nie wiedziały, jak się za to zabrać i co zrobić. Najgorzej, że (akurat one) były tak zaślepione kompleksami, że już zupełnie poddały się w jakimkolwiek staraniu się o siebie, a to odebrało im pewność siebie i wartość.
UsuńTeż kiedyś taka byłam. Swój styl metodą prób i błędów odkrywam naprawdę dopiero teraz.
UsuńNiekoniecznie też chodzi o swój własny styl, ale po prostu taka wiedza, co pasuje do mojej figury, co podkreśli moje kształty, co im zaszkodzi, jaki kolor, jaki fason, styl przyjdzie z czasem.
UsuńTo miałam na myśli. Ze stylem się zagalopowałam.
UsuńCieszę się :)
Usuńja czuję się kobieco najbardziej w te dni, gdy nic nie maluję się, chodzę sobie w domowych ciuchach po domu a i tak w duszy wiem że jestem seksi:D
OdpowiedzUsuńNo to super :)
UsuńKażda z nas jest piękna na swój sposób - szkoda tylko, że tak często o tym zapominamy i nie akceptujemy samych siebie. Fajnie, że poruszyłaś ten temat, na dodatek tak ładnie :)
OdpowiedzUsuńBardzo szkoda!! Serio bym chciała, żeby kobiety w końcu dały sobie szansę :) Dziękuję :)
UsuńKobietą, która lubi/docenia swoje kształty poczułam się jakoś dwa lata, a dzisiaj czuję się kobietą w pełni. Przyznam szczerze, że dziś jestem bardziej świadoma swoich atutów i potrafię to wykorzystywać.. :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
(http://delikatnamateria.blogspot.com/)
I o to powinno chodzić ;)
UsuńŚwietny post! Ja również kiedyś nie lubiłam swojeo ciała, a dzisiaj uwielbiam założyć jakąś sukienkę czy spódniczkę i czuć się meeeeeeeega kobieco :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Każda kobieta powinna to w sobie dostrzec i docenić :)
UsuńUwielbiałam szerokie koszulki i spodnie. Wszystko się zmienia gdy się dorasta, teraz uwielbiam dopasowane koszulki. Chociaż nadal nie mogę się przekonać do spódnic, no ale może to się kiedyś zmieni :)
OdpowiedzUsuńA u mnie właśnie wcale nie zmieniło się to wraz z dorastaniem, tylko o wiele później :)
UsuńHm. Chyba wszystko co chciałam napisać zostało już napisane powyżej. A mnie się po tym poście nasuwa na myśl jedno... pytanie, które zawsze zadaję kobietom narzekającym na same siebie: ale jak ktoś inny ma nas pokochać, skoro my same siebie nie kochamy? Tak, wszystkie jesteśmy piękne. Tylko musimy to piękno dostrzec i nauczyć się o nie dbać :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak :) Idealna puenta mojego tekstu, dziękuję :)
UsuńJuż od paru lat chodzę tylko w rurkach, ale aktualnie musiałam się przerzucić na dresy, zarówno w wydaniu domowym, jak i wyjściowym. Ale to przejściowe! Jakoś nawet od 2 lat latem chodzę w szortach, gdzie wcześniej po prostu ich nie lubiłam.
OdpowiedzUsuńDresy są super, ja mogłabym się z nimi nie rozstawać tak naprawdę ;)
UsuńTeż tak miałam, że nie przepadałam za swoim ciałem, albo po prostu jakoś tak nie widziałam go może w dobrym "świetle", i właśnie kiedyś się wszystko zmieniło, ale moje ciało też zaczęło się zmieniać, bo zaczęłam dużo ćwiczyć i to mi pomogło w akceptacji każdego jego zakątka :) Ta nasza kobiecość jest ważna, powinnyśmy się jej nie wstydzić, chodzić z podniesionymi głowami :) Poza tym trzeba być wdzięcznym za to co się ma :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak :) Tak, ja się przekonałam, że ćwiczenia są zbawienne w akceptowaniu siebie, nawet jeszcze przed efektami są piorunujące w spostrzeganiu siebie :)
UsuńKobieta to nie koniecznie wymalowana lalka, a często bez makijażu i całego "kobiecego zachodu" nie czujemy się kobietami. A przecież to, że chodzimy czasem w dresie nie ujmuje nam kobiecości. Bycie kobietą jest w głowie :)
OdpowiedzUsuńNie chodziło mi o to, żeby ubierać się specjalnie tak, żeby pokazywać swoje wdzięki, ale o to, by ubierać się tak, w czym każda kobieta czuje się piękna... a to już jest sprawa indywidualna. Sama często chodzę w dresach i czuję się w nich mega seksownie, także tego. I nigdzie nie napisałam, że chodzenie w dresach ujmuje kobiecość - jedynie dałam przykład swojego SŁABEGO DNIA, który właśnie tak się wyraża. Pozdrawiam.
UsuńDo każdego typu urody i do każdego typu sylwetki można dobrać zajefajne ciuchy. Jeśli się czujemy w czymś dobrze to wyglądamy lepiej niż dobrze. Trzeba wiedzieć co nosić.
OdpowiedzUsuń