Powroty są… dziwne.
Pierwszy raz od sześciu miesięcy jestem w Polsce, a przedtem nie
czułam się ani stęskniona, ani szczęśliwa, że wróciłam. To
było właśnie nienormalne, zawsze czułam brak ukochanego Poznania,
a teraz? Znalazłam miejsce na świecie, w którym poczułam się
dobrze jak w domu.
O 20:34 w końcu stanęłam na
progu swojego mieszkania. Pustego, bez ulubionych rzeczy, bez
ulubionego człowieka. W końcu będę mogła wrócić do normalnego
życia, do tego, z którego uciekłam w lutym, w tym cholernym dniu.
Wenecja, Gateshead, Paklenica,
Wenecja. Moja lecznica podróż, która przyniosła nieoczekiwane
efekty, poznałam siebie, zmieniłam się, poznałam na nowo swoich
przyjaciół, mnóstwo wspaniałych i niesamowitych ludzi, plus
ogromne doświadczenie na przyszłość. Znalazłam pracę. Wstawałam
rano, żeby pobiegać, szłam do pracy, gdzie spędzałam cały
dzień, by wrócić piękną okolicą do świetnych ludzi, którzy
dali mi schronienie i zostali tymczasową rodziną. Genialną.
Ludzie mówili, żebym nie
wyjeżdżała, że nie można uciekać od problemów, ale czasem
trzeba zaryzykować i zrobić to na co bardzo mocno ma się ochotę. Strach uskrzydla.
Trzymam za ciebie kciuki. Ważne żeby robić to, co czuje się, że powinno się zrobić, czasami warto zaryzykować, jeśli tylko ma się na to ochotę. Nie można się wiecznie bać zmian, a nowe początki są okazją do zmian na lepsze :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Czasem nie wiadomo, co się powinno zrobić, wtedy wyznaję zasadę kierowania się sercem, tylko i wyłącznie :)
UsuńNajważniejsze jest to, że to Tobie jest lepiej, a ludzie zawsze mają wiele do powiedzenia zawsze.
OdpowiedzUsuńCzasem lubię posłuchać ludzi, co mają mi do powiedzenia :) Jestem mało decyzyjna i jak usłyszę z kilku stron ich propozycje, to potem łatwiej jest mi jakoś dojść do mojego rozwiązania.
UsuńTo ja decyduję sama i 99% decyzji jest trafna, z resztą u mnie ma być zrobione wszystko na tip top i nikt nie ma nic do gadania. Z resztą jak twierdzą moi znajomi byłabym niezłym szefem, który potrafi zarządzać grupom :p To ja zawsze - odnośnie decyzji - biorę sobie kartkę i rozważam wszystkie za i przeciw, czasem lubię ryzyko :p
UsuńHm, no ja też decyduję sama, nikt za mnie decyzji nie podejmie, słucham rad, bo uważam, że ktoś, kto obserwuje mnie z zewnątrz potrafi dostrzec to, czego ja nie widzę, inny punkt widzenia jest czasami bardzo pożyteczny ;). Szczególnie, jeśli te decyzje będą również, chociaż pośrednio, dotyczyły kogoś innego :)
UsuńW zasadzie to masz rację. Czasem ludzie dostrzegają to, czego my nie widzimy. Zawsze podejmuję decyzję jeśli ryzyko jest jak najmniejsze a mogę mieć tylko korzyść z danego rozwiązania.
UsuńNie lubisz ryzyka? ;)
UsuńCzasem rzeczywiście warto jest nie słuchać innych, za to dobrze i uważnie wsłuchać się w siebie. Bo kto ma wiedzieć, co jest dla nas najlepsze, jeśli nie my sami? Wydaje mi się, że wbrew pozorom taka "ucieczka" od problemów ma momentami zdecydowanie bardziej leczniczy wpływ, niż tkwienie w tym samym otoczeniu. Pozwala nabrać dystansu, oczyścić umysł, wymaga od nas działania i wręcz zmusza do niego, co w dotychczas dobrze znanym nam miejscu mogłoby nie być takie proste.
OdpowiedzUsuńWtedy miałam wrażenie, że to była dla mnie jedyna droga, żeby jakoś się ogarnąć i teraz nadal tak uważam. To była moja jedyna szansa. :) Jestem zadowolona i czuję się jakbym wróciła do zupełnie innego świata, bo chyba tak naprawdę jest ;).
UsuńTo musiała być wspaniała podróż do pięknych miejsc i do wnętrza siebie... Czasem trzeba postawić wszystko na jedną kartę i iść za głosem serca :) Trzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy tak do końca była ona wspaniała, bo to raczej była smutna podróż, ale miała coś w sobie na pewno :)
UsuńKoka...miałyśmy kontakt prywatnie, a Ty z dnia na dzień zamilkłaś, więc przestałam się próbować z Tobą skontaktować. Stwierdziłam, że widocznie tego potrzebujesz. Cieszę się, że doszłaś do takich wniosków.
OdpowiedzUsuńA KFADRAT PRYWATNIE.
Wtedy właśnie zginął R. W dniu pogrzebu wyjechałam, tam nie miałam nigdzie Internetu, nie chciałam go mieć. Nie myślałam totalnie o niczym, jak tylko o nim i o sobie, żeby jakoś się pozbierać.
UsuńRozumiem. Strasznie mi przykro z Jego straty... :(
UsuńDziękuję kochana! Dużo od niego dostałam, przynajmniej to mi zostało. ;)
UsuńEch... z czasem wszystko się zmienia.
OdpowiedzUsuńJedna minuta zmienia wszystko.
UsuńCzasami trzeba się od wszystkiego odciąć. Jeśli ta podróż dodała Ci sił, to cieszę się z Twojego powodu. Mam nadzieję, że wśród bliskich osób możesz czuć się dobrze. Kiedy znika sens bycia to trzeba zrobić sobie pauzę, reset. Walka na zasadzie "daję sobie rade, nic mnie nie złamie" bywa tylko zaprzeczaniem sobie. Trzymaj się ciepło, trzymam za Ciebie kciuki :*
OdpowiedzUsuńSzczerze, to wtedy nie widziałam innej opcji, jak uciec jak najdalej. Dziękuję bardzo!, podróż nie tylko dodała mi sił, ale spowodowała, że w ogóle zachciało mi się dalej żyć :) Dziękuję :*
UsuńOgromnie Cię podziwiam, że zostawiłaś wszystko i wyjechałaś. Ludzie mówią, że to ucieczka od problemów dla mnie to odwaga, na którą nie stać wszystkich... Podróże potrafią leczyć, czasem trzeba im zaufać. Trzymam kciuki by teraz wszystko ułożyło się po Twojej myśli :)
OdpowiedzUsuńOjeej, dziękuję Ci bardzo. U mnie to była chyba tylko ucieczka, może nie od problemów, bo on był we mnie, ale z tego świata, żeby nabrać dystansu do niego, by być gotową na powrót. Dziękuję!
UsuńStrach uskrzydla mówisz..
OdpowiedzUsuńDobrze, że spędziłaś tam miły czas. Obyś i o Polsce mogła tak powiedzieć za kilka miesięcy :*
W sumie to chyba głównie dzięki mojej pracy był ten miły czas, każda inna chwila była... gorzka. Myślę, że dam radę :*
UsuńKażdy chyba chciałby móc powiedzieć, że praca była dla niego frajdą poniekąd :D
UsuńWarto żyć dla takiej pracy!
UsuńWarto czasem uciec od wszystkiego, żeby zacząć od nowa, bez bagażu, bez zmartwień. Cieszę się, że twoja wycieczka ci pomogła :)
OdpowiedzUsuńBagażu, zmartwień, przeszłości się nigdy nie pozbędę, nawet bym nie chciała :)
Usuńlepiej się odciąć i na chwilę zapomnieć, niż tkwić w bagnie, którego się (nie) narobiło. :)
OdpowiedzUsuńBagno i tak było ;)
UsuńMnie strach paraliżuje, a uskrzydla... presja! Im więcej osób huczy "zrób tak i tak", tym prędzej podejmę odwrotne działanie, dobrze na tym wychodząc :D
OdpowiedzUsuńTak czy owak dobrze, że już jesteś... W zgodzie ze sobą i razem z nami :)
A ja jeszcze nigdy dobrze nie wyszłam na robieniu odwrotnie ;) Dawno zdałam sobie sprawę, że ludzie inni znają mnie lepiej niż ja sama :)
UsuńDziękuję ;)