Wyzwanie na mnie czeka, ale
zatrzymałam się przy ulubieńcach, na
których długo nie miałam pomysłu. Jak wiecie (albo i nie) lubię
robić wszystko po swojemu, także dzisiaj w ramach wspaniałego
Pillower's Challenge moi ulubieńcy, ale
tylko września. Tak, września. Dziewiąty miesiąc to mój drugi
ulubiony, a dzisiaj
jest jeszcze dziewiąty dzień, to już w ogóle dobry powód na
szaleństwo. :)
Po pierwsze muzyka.
Obojętnie w jakim zestawieniu, zawsze musi się pojawić się
muzyka, która jest zupełnie nieodłączną częścią każdego
mojego dnia. We wrześniu już będąc trochę w rozjazdach po
Polsce, zdążyłam odkryć parę wcześniej nieznanych perełek,
których w ogóle premiera miała miejsce we wrześniu.
pelnakutura.info |
Znacie PM2 Collective? Ja nie znałam. W ogóle nie mój gatunek, ale
płyta trafiła w moje ręce i naprawdę pozytywnie się zaskoczyłam.
Połączenie alternatywnego rocka i americany i to jest w takim
storytellingu o chłopcu, który pomylił życie ze śmiercią.
Mega przyjemny wokal, relaksuje się przy tym świetnie,
sprawdzone przy jodze :).
Po drugie telewizja
Kojarzycie ich? Ja już dawno kochałam ten serial, ale w końcu nadrobiłam wszystkie zaległe odcinki i jestem po prostu wniebowzięta. Poważnie, niby to komediowe, ale ten serial mnie nie tylko rozśmiesza, ale też wzrusza. No i nie jest zbyt skomplikowany w swojej fabule, także idealny na rozluźnienie... bo właśnie po to oglądam telewizję.
Po trzecie książki
Szczerze, to książek już mogłabym wymienić kilka, bo nauczyłam się jakoś kilka jednocześnie, ale chyba jakoś wybiorę ścisłą czołówkę.
Druga wrześniowa książka, która mnie oczarowała był Sąd nad prawdziwą miłością. Myśl przewodnia tej książki to, czy można zakochać się od pierwszego wejrzenia? Nie, to nie poradnik, bynajmniej - świetna powieść, pełna powiązań do literatury, malarstwa i filozofii. Uwielbiam!
Cały dotychczasowy wrzesień spędziłam z przyjaciółmi i to te chwile należą do tych ulubionych. Zagościłam u ulubionych nauczycieli z liceum, odwiedziłam starego trenera na siłowni. Wracanie na stare śmieci jest fajne, mnóstwo przytulania, opowiadania etc. A przyjaciele wciąż ci sami, tylko się starzeją, mają dzieci i się przeprowadzają, znajdują dobre prace albo rezygnują ze słabych. Zawsze narzekałam na to, że jestem najmłodsza w ekipie przyjaciół. Pomiędzy mną, a najstarszym jest różnica ośmiu lat. Czas na założenie rodziny dla niego już niedługo wybije, a dla mnie... po ostatnich wydarzeniach, chyba jeszcze długo, długo, długo nie :). Ale fajną rzecz usłyszałam, że będę miała czas totalnie dla siebie i na swój rozwój, to mnie niesamowicie cieszy.
Dużo ostatnimi dniami trenuję, dwie godziny dziennie okazało się moim minimum, a znalazłam świetne ćwiczenia, w trakcie których i po których palą mięśnie niemiłosiernie, a ja długo szukałam czegoś, co da mi stęsknione zakwasy.

I prawie ostatni mój ulubieniec, to Samsung Galaxy S6 Edge, o mój maniu, uwielbiam go, to za mało powiedziane. Zdjęć mogłabym robić nim tysiące, tylko po to, żeby zachwycać się ich jakością. Zakrzywiony ekran daje niesamowity widok, no nie mogę się od niego oderwać. Super trafiony zakup, jeej!
A na koniec coś o ubraniach i butach, które uwielbiam, a najnowsze kolekcje przeszły same siebie :)
Lecę na żelazny trening z Olą Żelazo i oczywiście na Ballet workout, miłego wieczoru Misie!!!